Kumulacja Lotto: 14 000 000 zł
Kumulacja Eurojackpot: 70 000 000 zł
NiedzielaMulti Multi • Mini Lotto • Kaskada • Ekstra Pensja

Wyniki Keno / Szybkie 600

Keno los. 1 280 819, godz. 22:18
02, 03, 04, 07, 16, 21, 23, 26, 30, 31
32, 38, 46, 47, 55, 60, 62, 68, 69, 70

MNOŻNIK: x1

Szybkie 600 los. 402 949, godz. 22:16
05, 06, 08, 22, 25, 28

Aktualna PREMIA: 11400 zł

aktualizuj typowania archiwum
Oczekiwane zestawy, typowania, rankingi Gry liczbowe, kalendarz losowań
 
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
Sb
Nd
Lotto              
Eurojackpot              
Multi Multi              
Mini Lotto              
Kaskada              
Ekstra Pensja              

Hazard do mnie dzwoni

Artykuł opublikowany dnia: 10.05.2008
Rząd chce wesprzeć budowę stadionów na Euro z pieniędzy z nowych form hazardu.

Cardiff, 18 kwietnia 2007 roku, godz. 10.39 czasu miejscowego.

Michel Platini, szef UEFA, otwiera kopertę, lekko się uśmiecha: - Pologne et Ukraine...

...jeeeest! - wyrywa się z gardeł kilkudziesięcioosobowego polsko-ukraińskiego sztabu.

- Jeeeest! - krzyczą ludzie przed telebimami w Gdańsku, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu.

Na stołecznej giełdzie inwestorzy biją brawo i rzucają się do składania zleceń. Kursy spółek budowlanych strzelają w górę.

Z tego, że Polska wspólnie z Ukrainą będzie organizatorem Euro 2012, cieszy się również wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska.

- Znaleźliśmy miliard złotych na ośrodki sportowe, najważniejszy jest stadion w Warszawie - ogłasza na naprędce zwołanej konferencji. Ten miliard ma pochodzić ze zmian w ustawie o grach losowych oraz z nowej gry - wideoloterii. Jeśli Sejm zaakceptuje pomysły Ministerstwa Finansów, co roku organizację mistrzostw zasili 250 mln zł.

- Dlaczego propagujecie hazard - Marek, który w swoim życiu przegrał wszystko, krzyczy do telewizora - a nie chcecie wziąć odpowiedzialności za to, że hazard uzależnia.

Patologiczny hazard jest chorobą, jak alkoholizm czy narkomania. Ma nawet swój numer statystyczny. F.63.

Dobrze ta Gilowska kombinuje

Dźwięk przychodzącego SMS-a elektryzuje Marka.

- Może znowu hazard do mnie dzwoni - mówi, a potem pokazuje kilka zapisanych wiadomości.

"MEGA koncert w Sali Kongresowej? Chcesz wygrać podwójny bilet? Wyślij TAK na...".

"Czy lubisz oglądać telewizję? Wyślij TAK lub NIE na numer... Każdą odpowiedź nagradzamy!".

"ASTERIX I WIKINGOWIE w kinie! Wyślij BILET na numer... w ciągu 5 min i wygraj 2 bilety w cenie 1".

"Podsyć mundialowe emocje. Wyślij SMS o treści GOL i wygraj ekstra bilet na Superpuchar Ekstraklasy. Najlepsi wygrywają!".

- Mam pacjentów, którzy wysyłają po sześćset SMS-ów dziennie. I tak śmigają palcami po klawiaturze, że trudno uwierzyć - mówi Lubomira Szawdyn, psychiatra, terapeutka uzależnień, która hazardem zajmuje się od 45 lat.

Marek, anonimowy hazardzista: - Gra jest wszędzie. Automaty stoją w knajpach i na stacjach benzynowych. W telewizji odbywają się konkursy audiotele. Kupując napój gazowany, możesz wygrać auto. Linie lotnicze Ryanair zamierzają uruchomić w samolotach wirtualne kasyna, a pewien duży sklep reklamował swoje otwarcie tym, że będzie kasyno. Mało tego! Robiłem ostatnio zakupy w supermarkecie, doszedłem do kasy, zapłaciłem, a tu kasjerka podaje mi zdrapki. Okazuje się, że robiąc zakupy, nieświadomie brałem udział w grze. Odmówiłem przyjęcia zdrapek, ale prawdę mówiąc, z trudem. Przez moment poczułem się jak alkoholik, któremu wciskają butelkę wódki. Zrobiłem się zły, bo nie dość, że gry są wszędzie, to jeszcze niektórych nie da się uniknąć.

Lubomira Szawdyn: - Do tego dokłada się totolotek ze swoimi gigantycznymi wygranymi. Bukmacherka, zdrapki, konkursy to przedszkole hazardu.

Marek: - No dobra! Taki jest system i już. Alkoholik też nie może wymagać, by ze sklepów i knajp zniknął alkohol. To jasne. Ja tylko chcę pokazać, jak wielki jest rynek związany z grą. Zresztą jestem przekonany, że rząd też to widzi.

Lubomira Szawdyn: - Dobrze ta Gilowska kombinuje, bo w hazardzie są pieniądze. I powstrzymać się tego nie da, bo ludzkość szaleje, ma coraz więcej kasy i chce się bawić. Ludzie chcą przeżywać ten dreszcz emocji. W porządku. Tylko ktoś musi później leczyć tych, co się uzależnili. A w Polsce nawet nie wiadomo, jak wielkie jest to zjawisko, bo nie ma żadnych badań na ten temat.

Marek: - Według Enrique Echeburuy, profesora Kliniki Psychologii Kraju Basków, w Hiszpanii jest 1,5 mln osób bezpośrednio uzależnionych od hazardu, z czego 31 procent to kobiety. W USA i Kanadzie oblicza się, że około 2 proc. dorosłych ma problemy z hazardem. Jedyną daną na temat uzależnionych od hazardu w Polsce jest rosnąca liczba mityngów Anonimowych Hazardzistów. Teraz jest ich już 15. Niedawno powstał też polskojęzyczny mityng w Londynie.

Lech Ciercioł, dyrektor Zakładu Terapii Uzależnień i Współuzależnień w Siemianowicach Śląskich: - Jeśli premier Gilowska wprowadzi swój pomysł w życie, będziemy mieli co robić.

Ojciec zrobił go wspólnikiem, a on go okradł

Niewielka salka. Wokół stołu siedzi kilka osób.

Zaczyna się mityng Anonimowych Hazardzistów.

Na stole tort. Pali się sześć świeczek.

Marek (44 lata, żona, dziecko, skończone technikum budowlane, własna działalność gospodarcza) świętuje, bo nie gra od pięciu lat.

Pochyla się, zdmuchuje świeczki i zaczyna opowieść. Nie mogę jej przytoczyć. Na mityngu obowiązuje pełna anonimowość.

Co innego, gdy spotykamy się prywatnie.

Marek ma za sobą sześciotygodniową terapię zamkniętą, terapię otwartą, kilkaset mityngów AH, kilkadziesiąt przeczytanych książek. Jest zaprawiony w rozmowach o hazardzie.

- Hazard to choroba emocji - zaczyna swój monolog.

A potem opowiada o swoim despotycznym ojcu, który go lał za najmniejsze przewinienie.

O swojej matce, która, choć nie godziła się na agresję ojca, nie potrafiła go powstrzymać.

O tym, że był gruby i koledzy się z niego śmiali. No, chyba że miał pieniądze.

O tym, że ojciec wydzielał mu kasę, więc zaczął okradać matkę. A potem wieczorami marzył, że kiedyś jej wszystko odda. A nawet zabierze ją w podróż dookoła świata.

O tym, że gdy był już dorosły, to najpierw pracował po 16 godzin w Niemczech, a potem wszystko przegrał i musiał prosić o pomoc ojca. A miał już wtedy żonę i córkę.

O tym, jak ojciec zrobił go wspólnikiem, a on go okradał. Na przykład opowiadając, że pewne sprawy można załatwić tylko za pomocą łapówek. A potem przegrywał pieniądze na rzekome łapówki.

O tym, że żona podejrzewała go o romans, bo przychodził późno, nie miał ochoty na seks, wciąż był bez pieniędzy i do tego nie śmierdział alkoholem.

O tym, że najpierw obiecał, że będzie się leczyć, a potem pozwolił użyć firmy zarejestrowanej na żonę do wyprania trefnej kasy.

O tym, jak za te pieniądze siedział dzień i noc przy maszynie do gry. Z bolącym kręgosłupem, z pełnym pęcherzem, bo nie mógł się oderwać, by pójść do toalety,

O tym, jak ojciec płakał, stojąc przed salonem gier.

I wreszcie o tym, że pewnego wieczoru zdał sobie sprawę z tego, jak jest strasznie. Chciał płakać, ale nie mógł. Chciał porozmawiać, ale nie miał z kim. Pomyślał, że skoczy z mostu.

- Zamiast tego zadzwoniłem do zamkniętego ośrodka odwykowego w Gnieźnie. Powiedzieli, że po pierwsze, muszę zapłacić, a po drugie, miejsce będzie dopiero za osiem tygodni. Nie dałem się zbyć. Dzwoniłem codziennie, aż mi powiedzieli, że mogę przyjechać za trzy tygodnie. Musiałem tylko zapłacić i utrzymać abstynencję. Wyjechałem do rodziny w Rzeszowie. Zacisnąłem zęby. Wytrzymałem, poszedłem na terapię, od tamtej pory nie gram.

To było moje dno

- Nie ma różnicy między uzależnieniem od alkoholu a uzależnieniem od hazardu - mówi Kazimierz, który na mityngach AH przedstawia się jako alkoholik i hazardzista.

Kazimierz ma 51 lat, z wykształcenia jest technikiem ceramikiem, pracuje jako serwisant automatów z gorącymi napojami. Nie ma żony, nie ma dzieci.

- Pamiętam, jak kumpel zaprowadził mnie do kasyna. Grałem na automatach i trzykrotnie zgarnąłem najwyższą stawkę. Pomyślałem, że wreszcie stanę na nogi. W ciągu kilku lat przegrałem wszystko.

- To znaczy?

- Cyfry nie mają znaczenia. Jak tylko dostawałem jakieś pieniądze, to natychmiast je przegrywałem.

Pamiętam, jak na drugiej terapii alkoholowej zapytali, co robię, gdy nie piję. Odpowiedziałem, że zakładam dobry ciuch i idę do kasyna. I nawet nie zauważyłem, że to mówię. Nawet nie pomyślałem, że hazard wchodzi w miejsce alkoholu. Siedząc przy black jacku, czułem się jak gość. High life! Z jednej strony słynny piłkarz, z drugiej znany aktor, gadamy se o pierdołach, a tu jeszcze przychodzi kelner i pyta, czy podać to co zwykle. Jasne, że podać!

A później to już nawet nie musiałem pić. Bo emocje większe, bo się łudziłem, że w ten sposób kontroluję grę.

Robiłem sobie zakazy w kasynach. Pisałem podanie, żeby mnie nie wpuszczać, po pewnym czasie przychodziłem, a oni, że mam zakaz. No to co? Nie chcecie mojej kasy? Mówili, że jeśli chcę grać, to muszę napisać podanie, w którym anuluję to, co napisałem wcześniej. Prosiłem o kartkę i już.

Pewnego dnia rano wyszedłem z mojej nory, żeby jak zwykle kupić piwo. Patrzyłem, jak ludzie biegną do tramwaju. Jakaś kobieta poganiała dziecko. Pomyślałem, że wszyscy mają jakiś cel. Chciałem się pomodlić, kiedyś byłem ministrantem, ale nie pamiętałem żadnej modlitwy. To było moje dno.

Postanowiłem zamknąć się w szpitalu. Znalazłem miejsce w Koszalinie, ale zażądali pieniędzy. Byłem bez kasy, szukałem dalej. Na mityngu AA dowiedziałem się o warszawskim ośrodku na Sobieskiego. Zamknąłem się na sześć tygodni.

Przestałem pić i grać.

Na początku wydawało mi się, że będę żyć jak inni. Nie piłem, miałem pracę, przyjaciół, dziewczynę, ona miała syna, było OK. I nagle odeszła. Nie potrafiłem sobie tego wytłumaczyć. Chciałem się oderwać, wejść w iluzję szczęścia, więc poszedłem do kasyna. I chodziłem codziennie przez dwa tygodnie. W końcu wytłumaczyłem sobie, że ludzie się rozstają. Poszedłem na mityng AH, zacząłem nad sobą pracować. Bo żeby się odstawić od hazardu, trzeba zrobić dokładnie to samo co z alkoholem.

Kazimierz bierze oddech i pyta, czy może coś powiedzieć o pomyśle wicepremier Gilowskiej.

- Bo ten pomysł to tragedia. Jak rzuciłem picie, atakowały mnie reklamy piwa. W każdej bramie widziałem porzucone butelki. Nienawidziłem widoku Marriotta, denerwowały mnie salony gry, totolotki w telewizji. Teraz uważam, że wszystko jest dla ludzi, ale atakowanie niedojrzałych jest nie fair. To już nie jest zabawa. Tymczasem dzieci od najmłodszych lat żyją w świecie gry, wystarczy tylko zdrapać, wygrać, wysłać. Dlatego denerwuje mnie, że rząd promuje hazard. Dlatego chciałbym, żeby publiczne media były wolne od hazardu. Zamiast audiotele wolałbym, żeby się publicznie mówiło, że gry mogą uzależnić i zniszczyć człowiekowi życie.

Pani wicepremier wyrwała się przed szereg

Dzwonię do Ministerstwa Finansów i mówię, że chciałbym porozmawiać o hazardzie.

- Niesamowite, jak to wszystkich interesuje - ożywia się Jakub Lutyk, rzecznik ministerstwa. - Jakbyśmy na podstawie telefonów mieli ocenić, co jest najważniejsze dla Polaków, to by się okazało, że większość żyje ustawą o grach losowych. Na drugim miejscu byłyby biopaliwa, a dopiero na trzecim waloryzacja rent i emerytur.

W sprawie hazardu do ministerstwa dzwonią studenci, którzy piszą prace magisterskie, zagraniczni inwestorzy, którzy pytają o obowiązujące w Polsce prawo. Ale najliczniejsza grupa telefonów pochodzi od przedstawicieli firm zajmujących się hazardem.

- Dzwonią i płaczą, jak im to źle idzie, jak ta ustawa o grach losowych ich wykańcza. Jak bardzo się boją, że nowelizacja pójdzie jeszcze dalej. Lamentują, a jednocześnie na biurku dyrektor Cendrowskiej rośnie plik podań o koncesję - mówi Lutyk i na dalszą rozmowę zaprasza do ministerstwa.

No to idę.

Niewielki gabinet pana rzecznika. Za biurkiem obok Lutyka siedzi Anna Cendrowska, zastępca dyrektora departamentu służby celnej. Okazuje się, że hazardem w Polsce zajmują się celnicy.

- Mam cztery pytania - mówię. - Po pierwsze, chciałbym wiedzieć, na czym polega zmiana ustawy o grach losowych, o której wspomniała wicepremier Gilowska.

Jakub Lutyk odpowiada, że niewygodnie mu o tym mówić, bo projektu jeszcze nie ma, a pani wicepremier wyrwała się przed szereg.

Anna Cendrowska dodaje, że założenie jest takie, żeby zwiększyć przychody budżetu państwa o 250 mln złotych.

- A co to jest ta wideoloteria, którą chce wprowadzić pani wicepremier Gilowska?

Cendrowska: - To gry prowadzone na interaktywnych urządzeniach połączonych w sieć. Pozwalają na kumulację stawek i wygranych. Mogą być umieszczone wszędzie, podobnie jak automaty o niskich wygranych.

- Ile faktycznie Polacy będą musieli wrzucić, żeby rocznie do budżetu wpłynęło o 250 mln złotych więcej?

Dyrektor Cendrowska zaczyna opowiadać o skomplikowanym systemie podatkowym. Upraszczając sprawę: kasa z hazardu wpływa do budżetu dwoma strumieniami. Pierwszy, tak zwana dopłata do stawek, idzie w 80 proc. do Ministerstwa Sportu, a w 20 proc. do Ministerstwa Kultury. Po trzech kwartałach 2006 roku było tego w sumie 413 mln zł.

Drugi strumień pieniędzy pochodzi z podatku od gier. Po trzech kwartałach 2006 z tego tytułu do budżetu wpłynęło prawie 648 mln zł.

Nowelizując ustawę o grach losowych, Ministerstwo Finansów zamierza wzmocnić pierwszy strumień o 200 mln zł i o 50 mln drugi.

Ministerstwo szacuje, że 200 mln zł uzyska z rozszerzenia obowiązku dopłat do stawek na wszystkie gry. Do tej pory obowiązek ten dotyczył tylko gier objętych monopolem państwa.

Natomiast 50 mln zł zamierza uzyskać, podnosząc zryczałtowany podatek od automatów z niskimi wygranymi. Dziś jest to 125 euro od maszyny, a ma być 185.

- Gdyby to było takie proste, to po co rządowi wideoloteria - mówi Marek i tłumaczy, że jak rząd dokręci śrubę firmom zajmującym się hazardem, to spadną ich dochody, a wraz z nimi wpływy z tytułu podatku dochodowego. - Tę różnicę, i to z naddatkiem, zrekompensuje wideoloteria. Z moich obliczeń wynika, że jeśli Zyta Gilowska chce uzbierać swoje dodatkowe 250 mln rocznie, to Polacy rocznie będą musieli wydać na hazard o prawie 500 mln zł więcej.

Kto zapłaci za nowe stadiony

Siedzimy z Markiem przy biurku i analizujemy "Dane ekonomiczno-finansowe dotyczące rynku gier i zakładów wzajemnych za trzy kwartały 2005 i 2006 roku".

Ministerstwo Finansów przesłało cztery tabelki.

W pierwszej są przychody.

W 2005 roku wyniosły 3 668 445 000 zł.

W 2006 roku - 5 835 123 000 zł.

Marek wyciąga kalkulator i zaczyna liczyć. - Wychodzi, że w rok wydajemy na hazard prawie 8 mld zł. Dla porównania, w czasie szeroko nagłaśnianego XV Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zebrano trochę ponad 30 mln złotych. Jeśli założymy, że Finał WOŚP-u byłby codziennie i gdyby Polacy za każdym razem byli tak samo hojni, to w rok zebrano by niespełna 11 mld zł.

Zaglądamy do drugiej tabelki, która przedstawia "liczbę podmiotów, ośrodków gier oraz punktów gier".

Okazuje się, że kasyn jest tylko 27 i że przez rok ich liczba się nie zmieniła.

Upadły też wszystkie trzy salony bingo.

Za to liczba miejsc, w których przyjmowane są zakłady bukmacherskie, wzrosła z 1573 do 1981. Dokładnie o 25 proc.

Liczba punktów z automatami o niskich wygranych skoczyła z 8685 do 11 935. Wzrost o 37 proc.

Czas na trzecią tabelkę, która opisuje "przychody i ich strukturę w podziale na rodzaje gry".

W trzech kwartałach 2006 roku najwięcej kasy Polacy wrzucili do automatów o niskich wygranych - ponad 1,7 mld zł. Potem jest totolotek: 1,6 mld złotych i salony automatów: 1 mld zł. Dla porównania - w kasynach Polacy zostawili 780 mln zł.

- Masz odpowiedź na pytanie, kto zapłaci za nowe stadiony. Na pewno nie faceci w muszkach, z cygarem w ustach i szklaneczką whisky w ręku. Na pewno nie te piękne kobiety w futrach, z koliami diamentów na szyi. Zapewniam cię, że tacy nie grają na automatach i to nie oni są główną klientelą totka - mówi Marek.

Masowy problem drżączki

Siedzę w gabinecie doktora Bogusława Habrata, kierownika oddziału uzależnień w warszawskim Instytucie Psychiatrii i Neurochirurgii, i opowiadam, jak do niego trafiłem.

- Zadzwoniłem do Ministerstwa Zdrowia i zapytałem, czy mają jakieś dane na temat liczby rodaków uzależnionych od hazardu. Odesłali mnie do profesora doktora habilitowanego Marka Jaremy, krajowego konsultanta w dziedzinie psychiatrii. Tam dowiedziałem się, że profesor wyjechał do Chile, ale w sumie to bez znaczenia, bo on takich statystyk nie ma. I skierowano mnie do pana.

Dr Bogusław Habrat: - Nie oszukali pana. Z tym że ja też nie mam żadnych badań. Kiedyś, przy okazji kongresu na temat patologicznego hazardu, przebadaliśmy alkoholików i heroinistów. Wśród heroinistów tylko jedna osoba miała coś wspólnego z hazardem, wśród alkoholików aż 12 procent.

Później sprawdzę, że według Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych liczba rodaków uzależnionych od alkoholu to ok. 800 tysięcy osób. 12 procent z tej liczby to 96 tysięcy.

Ale na razie dr Habrat opowiada o hazardzie: - Jestem klinicystą i zajmuję się uzależnieniami od substancji. Uzależnienia niesubstancjalne traktuję marginalnie. Wydaje się jednak, że oba rodzaje uzależnień mają wspólną patogenezę...

- ...może pan mówić prościej!

- Człowiek ma określony poziom hedonii. Jedni mają tak, że do szczęścia wystarczają im wydarzenia dnia codziennego, inni mają większe potrzeby i są niezadowoleni. Tacy ludzie mają skłonności do nerwic, depresji. Część z nich zauważa, że są rzeczy, które ich dostymulowują. Na przykład alkohol czy hazard. Niektórzy fiksują się na jednym środku, inni stymulują się wieloma.

- Czym różni się alkoholizm od uzależnienia od hazardu?

- W sensie psychologicznym różni się mało. To jest ten sam sposób stymulowania dopaminowego. Różnica polega na tym, że przy hazardzie mamy stymulację w granicach fizjologicznych, a przy alkoholu wprowadzamy substancję z zewnątrz, która podnosi dawkę tysiąckrotnie. Obserwujemy jednak taką prawidłowość, że pacjenci zaleczeni od alkoholu, utrzymujący abstynencję, rzucają się w wir innych rzeczy, kompensując sobie brak alkoholu.

Najczęstszymi sposobami kompensacji są seks, praca i hazard.

- Jeśli seksoholik trafi na taką samą osobę jak on, to nie ma w tym większego społecznego problemu. Pracoholik jest wręcz mile widziany. Hazardzista zaczyna kłamać, kraść, zaciągać długi - mówi doktor Habrat.

- Ustawa o grach losowych była już zmieniana kilkakrotnie. Czy Ministerstwo Zdrowia zamówiło kiedyś badania na temat uzależnienia od hazardu? - pytam.

- Nigdy - odpowiada dr Habrat.

- A czy uzależnienie od hazardu może być problemem masowym?

- Niech pan zobaczy, co się dzieje, gdy jest kumulacja w totku. Nawet najbardziej rozsądni ludzie nagle dostają jakiejś drżączki i ustawiają się w kolejce, żeby kupić los.

Jesteś hazardzistą, udawaj alkoholika

Ustawa o grach losowych była nowelizowana kilkanaście razy.

Ani wcześniej, ani teraz urzędnicy nie wpadli na pomysł przeprowadzenia badań nad hazardem.

Tym bardziej nikomu nie przyszło do głowy, by 1 proc. z hazardu przeznaczyć na leczenie hazardzistów i profilaktykę antyhazardową.

- A wnioskowałam o to wielokrotnie - denerwuje się Lubomira Szawdyn, terapeutka uzależnień. - Pamiętam, że za Kołodki był w Ministerstwie Finansów departament do spraw gier i zakładów wzajemnych. Wchodziło się od ulicy Traugutta. Byłam tam dziesiątki razy i za każdym razem mnie wyrzucano.

Anna Cendrowska z ministerstwa: - Przeglądałam białą księgę nowelizacji ustawy o grach losowych i nie zauważyłam nazwiska Szawdyn. Zresztą jeżeli chodzi o leczenie, to pieniądze z hazardu trafiają do budżetu, a stamtąd zasilają publiczną opiekę zdrowotną.Sęk w tym, że nawet jeśli zasilają, to na pewno nie idą na leczenie hazardzistów.

Dr Bogusław Habrat: - Większość zakładów opieki zdrowotnej nie udziela pomocy hazardzistom. Lekarze psychiatrzy są wychowani w rozumieniu ciężkich przypadków, hazard jest traktowany jak problem moralny, problem słabej woli. Uważa tak zresztą nie tylko większość lekarzy, ale i społeczeństwa.

To po pierwsze.

Po drugie, niewiele jest miejsc, które zajmują się terapią uzależnienia od hazardu.

Na stronie www.hazardziści.org.pl ogłaszają się trzy takie miejsca.

Jednym z nich jest Zakład Terapii Uzależnień i Współuzależnień w Siemianowicach Śląskich. - Kiedyś, jeszcze za czasów kas chorych, wysłano do nas pacjenta uzależnionego od hazardu. Odpowiedziałem, że leczymy alkoholików, ale możemy go przyjąć, jeśli oni dadzą kasę. Odpowiedzieli, że nie mogą refundować leczenia hazardzisty w ośrodku leczenia alkoholu. No to zmieniliśmy statut, wystąpiliśmy o refundację i płacą - opowiada dyrektor Lech Ciercioł.

Problem w tym, że niewiele poradni uzależnień rozszerzyło działalność poza alkohol i narkotyki.

- Dlatego jeśli ci biedacy chcą się leczyć, a nie mają pieniędzy na prywatnego terapeutę, muszą podawać się za alkoholików - mówi Lubomira Szawdyn.

W styczniu, w rozmowie z radiową "Trójką", Andrzej Troszyński z biura prasowego Narodowego Funduszu Zdrowia przyznał, że jednym z powodów, dla których tak się dzieje, może być fakt, że NFZ za leczenie alkoholików płaci więcej.

Porno przegrywa dziesięciokrotnie

Jest rok 2006. Za kilkanaście dni w Niemczech zaczną się mistrzostwa świata w piłce nożnej. Tymczasem w Polsce rusza reklamowa ofensywa hazardu internetowego.

Reprezentant polski Maciej Żurawski uśmiecha się z billboardu firmy bukmacherskiej.

Inna firma bukmacherska zostaje oficjalnym sponsorem reprezentacji Polski.

Jeszcze inna firma bukmacherska reklamuje się na całej stronie w "Playboyu", że wyniki naszej reprezentacji obstawia u niej ponad 198 tysięcy graczy.

A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że internetowy hazard jest w Polsce nielegalny. Podobnie jak jego reklama.

Media kpią z urzędników, że bukmacherzy ich ograli, a ci nie reagują.

I tak zostało do dziś. Dowód: w czasie tegorocznych finałów mistrzostw Polski w koszykówce na jednym z bannerów otaczających boisko mrugała i świeciła reklama kasyna internetowego.

- Hazard online napędzany przez rosnącą fascynację pokerem i rozwój szerokopasmowego internetu szybko staje się rozrywką masową - mówił w 2005 roku "Gazecie" Ben Macklin, starszy analityk amerykańskiej firmy badawczej eMarketer i współautor raportu na temat światowego rynku hazardu online.

- Ludzie grają w internecie także w inne gry kasynowe, loterie, bingo, obstawiają wyniki wyścigów konnych i wydarzeń sportowych, a nawet uprawiają gry zręcznościowe na pieniądze.

Z obliczeń analityków eMarketera wyszło, że w 2005 roku przychody z gier hazardowych w internecie sięgnęły 10,9 mld dolarów. Przy czym - uwaga! - jako przychody rozumieją oni pieniądze wpływające do internetowych kasyn już po odjęciu wypłat dla wygrywających graczy.

Wydatki na hazard online przewyższają dziesięciokrotnie wydatki na pornografię internetową. Amerykańscy internauci dwudziestokrotnie więcej postawią w grach, niż wydadzą na kupno muzyki - czytamy w raporcie eMarketera.

Zdaniem ekspertów od e-hazardu do rosnącej popularności pokera przyczyniły się dwie rzeczy. Po pierwsze, telewizyjne transmisje turniejów pokerowych. Po drugie, Chris Moneymaker, 28-letni były księgowy z Tennessee, który zakwalifikował się do wielkiego turnieju World Series of Poker 2003. Moneymaker stał się medialną gwiazdą po tym, jak zaczął grę z 39 dolarami, a zgarnął ze stołu 2,5 mln dolarów.

Jakby wiedzieli, że gram

Mieszkanie na warszawskim Ursynowie.

Zasłonięte żaluzje, wszechobecny zapach tysięcy wypalonych papierosów.

Na regale odgradzającym kuchnię od pokoju stoją dwie książki: "Żyć w rodzinie i przetrwać" oraz "Żyć w tym świecie i przetrwać".

Krzysztof, 47 lat, z wykształcenia ekonomista, z zawodu handlarz internetowy, zaparza herbatę.

- Najgorsze, że nie stać mnie na to mieszkanie. Czuję się jak posiadacz rolls-royce'a, którego nie stać na benzynę. Sprzedać nie mogę, bo jest zapisane na rodziców. Nie chcą na mnie przepisać, bo się boją, że je przegram i skończę na dworcu. Może i słusznie - marudzi, kręcąc się po kuchni.

Kilkanaście miesięcy wcześniej Krzysztof odkrył kasyna internetowe.

- Pamiętam, że w nawale spamu zaczęły pojawiać się reklamy. Niby ich nie otwierałem, niby ignorowałem, ale kątem oka czytałem: "dostaniesz 200 dolarów za darmo". I to po polsku, bo te kasyna, mimo że są zarejestrowane na Gibraltarze, Malcie i Cyprze, mają serwis w języku polskim. Oferują nawet kontakt z operatorem mówiącym po polsku. Pewnego dnia nie wytrzymałem i wszedłem. Przeczytałem, że w sumie w ogóle nie muszę wpłacać pieniędzy, bo mogę grać za tak zwane "fun money". Dają ci 5 tysięcy takich niby dolarów i możesz tłuc, ile chcesz. Trzeba się tylko zarejestrować, podać podstawowe dane, mail i tyle.

Zacząłem oglądać automaty, kilka tygodni trenowałem za te "fun money". Poznawałem wroga i główkowałem. Na przykład, że jeśli wpłacę 200 dolarów i dostanę od nich 200 dolarów, to chwilę pogram i wypłacę sto. Niestety przewidzieli taką okoliczność. Jak się wczytałem w to, co napisali drobnym drukiem, to się okazało, że owszem, można wypłacić te ich pieniądze, ale pod warunkiem, że na koncie będzie więcej, niż się włożyło. Czyli trzeba trochę wygrać.

No dobra! Podałem numer karty kredytowej łącznie z numerami kontrolnymi, otworzyli mi rachunek, przelałem sto dolarów i stówę dostałem od nich.

Przegrałem.

Zrobiłem kilka takich prób i doszedłem do wniosku, że tych ich pieniędzy po prostu nie można wyjąć.

Poza tym bardzo szybko zauważyłem, że gra zaczyna się dopiero wtedy, gdy wpłaca się własną kasę. Wtedy maszyny jakby ożywają. Wygrywasz, przegrywasz, coś zaczyna się dziać. No to machnąłem ręką na te ich prezenty i grałem już tylko za swoje.

Po każdym ciągu, na gigantycznym poczuciu winy, obiecywałem sobie poprawę. Zaczynałem odrabiać straty, pojawiały się pieniądze i... znów lądowałem w kasynie. I codziennie dostawałem kolejne spamy z reklamą jakiegoś kasyna. Jakby się uparli. Jakby wiedzieli, że gram.

I grałem.

W końcu wpadłem na pomysł, że jak nie będę mieć pieniędzy na karcie kredytowej, to nie będę grał. Przeniosłem pieniądze na konto, do którego nie mam karty. Jak chciałem pobrać kasę, to musiałem iść do banku albo zrobić przelew, który idzie 24 godziny. Ale przecież handluję w internecie, więc czasem muszę mieć kasę na karcie. Poza tym płacę rachunki przez internet. Przelewałem więc potrzebną kwotę, zaczynałem płacić i gdy wpłaciłem mniej więcej połowę sumy, pojawiała się uporczywa myśl, żeby za resztę sobie zagrać.

- Nie możesz zablokować komputera? - pytam.

- Znalazłem dwa specjalne programy. Jeden jest darmowy, ale nie sposób go założyć, bo nigdzie nie mogę kupić odpowiedniej wtyczki. Drugi mógłbym zamontować, ale trzeba za niego zapłacić, a mnie aktualnie nie stać.

- Ile kosztuje ten program?

- 40 dolarów rocznie.

1 procent na zdrowie

- Za pomocą kasyn internetowych hazard wchodzi pod strzechy - mówi terapeutka Lubomira Szawdyn, a ja pytam Ministerstwo Finansów, czy przy okazji nowelizacji ustawy o grach losowych sprawa hazardu w internecie zostanie uregulowana.

Anna Cendrowska, zastępca dyrektora departamentu służby celnej: - Rozważaliśmy legalizację hazardu w internecie w formie monopolu państwowego. Ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu ze względu na zagrożenia: możliwość prowadzenia gier bez ograniczenia czasowego, słabe mechanizmy kontroli nad udziałem nieletnich oraz pranie brudnych pieniędzy.

Jakub Lutyk, rzecznik Ministerstwa Finansów: - Nowa ustawa wprowadza wyraźny zakaz hazardu w internecie.

Cendrowska: - Jeśli ktoś wygra, może być pociągnięty do odpowiedzialności za czerpanie dochodu z nielegalnego źródła.

I tyle, jeśli chodzi o hazard w internecie.

A co z procentem na leczenie i profilaktykę?

- W całej Europie jest tak, że ci, co czerpią zyski z hazardu, oddają procent na leczenie. Mój kolega dostał nagrodę od królowej brytyjskiej za to, że prowadzi ośrodek dla bezdomnych hazardzistów - mówi Lubomira Szawdyn.

Marek: - Uważam, że w Polsce pieniądze na leczenie i profilaktykę powinny płynąć od firm, które żyją z hazardu, oraz z 1 proc. od wygranych. Jako że wygrane w trzech kwartałach 2006 roku wyniosły prawie 4 mld zł, można szacować, że procent w skali rocznej wyniósłby ponad 50 milionów złotych. Za te pieniądze powinno się powołać coś na kształt Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Jakub Lutyk: - Tym mogłyby się zająć organizacje pozarządowe. Mimo że sam pracuję w administracji rządowej, mam ograniczone zaufanie do państwa. Po co tworzyć nowy biurokratyczny byt.

Anna Cendrowska: - Przecież można też uzależnić się od zakupów lub internetu. Czy w związku z tym należy obłożyć sklepy dodatkowym podatkiem? Albo dostarczycieli sprzętu internetowego?

Marek: - Dzięki procentowi z hazardu można by było badać wszystkie uzależnienia niesubstancjalne. Niech rząd wreszcie weźmie odpowiedzialność za to co, sam robi! - denerwuje się i dodaje: - Jeśli państwu tak zależy na stadionach, to może niech przestanie przejmować się alkoholikami. To byłyby dopiero oszczędności.

Źródło:
http://www.wyborcza.pl/1,80196,4230873.html

komentarze / opinie

Ostatnie 20 komentarzy.

↑ Pokaż 10 więcej ↑↓ Przewiń do ostatniego wpisu ↓

12. status Beezqp  18.05.2008 ⌚ 02:32
Może powiesz, że kasa wydana na lotto to pieniądze za złudzenia wyrzucone w błoto. Ok, w większości przypadków to jest wyrzucone w błoto. Ale są tacy, którym się udało - a skoro są tacy, to znaczy, że to nie jest reguła.

Równie dobrze mogę powiedzieć, że jak kupię sobie obiad w restauracji za 30 zł to to też kasa wyrzucona w błoto, bo poszedłbym do domu, zrobił sobie kanapki z musztardą warte 50 groszy każda i tak samo bym pojadł, a za miesiąc czy rok już dla mnie żadna różnica co miałem na obiad tego dnia.
I porównując to do lotto - jedni jedzą w barach mlecznych, inni w mcdonaldzie, jeszcze inni w wykwintnych restauracjach - zależy, kogo na co stać. Są też tacy, co jedzą tylko w domu i im to wystarcza - bez względu na to, ile mają pieniędzy. I wszystko jest ok, dopóki biedny nie zacznie się stołować w najdroższym lokalu w mieście, bo szybko może się przejechać - ale to sytuacja rzadka.
13. status hazardowiec  18.05.2008 ⌚ 08:16
To co napisałem w swoich wypowiedziach,nie odnosi się oczywiście do wszystkich grających.
Ma jednak odniesienie do wielu,a przykłady podane w artykule można mnożyć,i właśnie o takich ludziach mówi ten wpis.
Zgadzam się z Pasko,że można sobie założyć pewne kwoty na grę,bo marzenia o wygranej są jednym z elementów złożonego ludzkiego życia.Nie należy go jednak niszczyć poprzez zdanie się całkowicie na los i tracenie ciężko nieraz wypracowanych fortun,z powodu takiego uzależnienia jak HAZARD.
Masz rację,że twój nick z angielska jest podobny do słowa "biskup"
Hazard jednak dotyczyć może każdego i nikt nie wie kiedy może go "złamać"
Nikt nie mówi o "piciu wody" z kałuży,czy wydawaniu pieniędzy na "lewo i prawo".To są skrajności.Ty jesteś na początku swojej drogi życiowej,i tylko od ciebie zależy,którą drogą będziesz szedł.
14. status Beezqp  18.05.2008 ⌚ 10:52
I takie nastawienie jest dużo bardziej zrozumiałe
15. status hazardowiec  19.05.2008 ⌚ 16:14
Dzięki,że zrozumiałeś na czym generalnie polega istota uzależnienia od hazardu.
Istnieje jednak jeszcze jeden aspekt sprawy,który możemy nazwać okolicznościami sprzyjającymi do wpadnięcia w ten nazwijmy,może łagodniej "Ciąg do gry".To jest tzw."presja otoczenia" lub "zbiorowe samobójstwo"poprzez organizowanie się w grupy,czyli tzw."spółdzielnie"Człowiek,który przystąpi do takiej grupy jest w niej jak by zakładnikiem,bo albo mu nie honor się z tego układu wycofać,albo liczy do końca,że uczestnictwo w takim zespole przyniesie mu mimo wszystko jakieś profity.
Pragnę uzmysłowić ci,że nic bardziej błędnego nie może mu się przytrafić.
Bo czym jest takie granie? Otóż można to przyrównać do olbrzymiej kolejki przed punktem LOTTO w dniu wielkiej kumulacji.Takich kolejek w skali kraju,może być ok.11000,bo tyle jest punktów przyjmowania zakładów.Wygranych wyższego stopnia jest ok.100.Łatwo obliczyć jakie się ma szanse.
Dlatego, jestem zdania,że te "spółdzielnie"(czyt grupy graczy),są tak naprawdę producentami ludzi uzależnionych od gier liczbowych.(celowo nie używam słów typu "hazardzista" czy też "nałogowy hazardzista")
Nadmieniam,że na stronach Pasko znajdują się już takie grupy,które probują wygrać tymi sposobami.Nawet,gdyby im się udało odnieść jakiś sukces finansowy,to i tak nie zrównoważy to strat w psychice człowieka i zaowocuje negatywnie na dalszym jego życiu.
(dotyczy to szczególnie ludzi młodych,nie znających mechanizmów przemysłu gier i rozrywek podobnych,a mających za przesłanie wyciągnięcie jak największych pieniędzy od "naiwnych"
16. status sw1975  22.05.2008 ⌚ 20:59home gdynia
ostatnio byłem świadkiem jak 4 małoletnie dziewczynki ok.9-11 lat namiętnie kupowały zdrapki w lotto i to się nie skonczyło na 1 zrapce,kupiły od razu 5 no i wydrapały tylko 1 zł-i co dalej?chciały iść na pizze ale wybrały dalszą zabawe oczywiście nic nie wygrały.pizzy nie było.pieniędzy też,pozostało tylko wielkie rozczarowanie.najgorsze jest to że w tak młodym wieku hazard zaczyna swoje żniwa...[bo nie wierze że na zrapkach się skonczy]
17. status rico  23.05.2008 ⌚ 14:10
Moim,zdaniem winna jest również osoba sprzedająca te zdrapki.Dla wielu to przedszkole hazardu.Wystarczy wejść na strony internetowe,gdzie aż roi się od młodych uzależnionych od gier małolatów.Ich popisy na czacie,będących przy tych stronach nieodłącznym elementem składowym,pozostawiają wiele do życzenia.
Nie podaję ich adresów,żeby nie robić reklamy.
"Taką będziemy mieć Polskę jakie młodzieży chowanie".Bez ustaw "co wolno" a czego "nie wolno" robić z hazardem,nic nie zdziałamy.
Państwo na to "przymyka oko",bo hazard przynosi zysk dla kraju.Przynajmniej doraźny.Skutki długofalowe mogą być dla jednostek opłakane,ale to już ich problem.
18. status hazardowiec  28.05.2008 ⌚ 13:21
Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku.
Nowa gra drenująca kieszenie graczom podbija rynek.
T.S.S.A czyli państwowa wydzierżawiła 139 ha najatrakcyjniejszych gruntów w Stolicy(tereny Wyścigów Konnych)i prawdopodobnie wybuduje tam Sieć ekskluzywnych hoteli i kasyn do gier hazardowych,niezapominając o biznesie z Wyścigów Konnych
W ciągu 2-ch lat zamierza doprowadzić do przejęcia ponad 50% rynku hazardu w Polsce,który szacuje się na gigantyczną kwotę 7 miliardów złotych
W cieniu zostaje tylko gracz,ze swoimi nadziejami na wielka wygraną,ale i może do niego uśmiechnie się szczęście,o ile nie wpadnie w pułapkę i nie będzie jak w tym artykule;"Hazard do mnie dzwoni"
19. status Beezqp  28.05.2008 ⌚ 18:12
może jak TS się, za przeproszeniem, już nażre to podniesie stawki na mniej bandyckie... Chociaż znając politykę tej debilnej firmy, to podniesie stawki głównym wygranym, których i tak nikt nie zgarnie, a te niższe będą dalej śmiesznie niskie... No i pewnie niedługo się dobiorą do TSN i EL, bo zapewne tak tanie zakłady nie pasują do wizji wielkich buców z ts...
20. status hazardowiec  29.05.2008 ⌚ 07:48
W tym miejscu wypada napisać, że podwyższenie stawek za pojedynczy zakład T.S.N,E.L i prawdopodobnie jest prawie pewne,tym bardziej,że już poprzedni zarząd zamierzał to wprowadzić na przełomie II i III kwartału.
Jednak,z tego należy się tylko cieszyć,bo jak stawki rosną to i wygrane również.
Jak kogoś nie stać na gry,to nie musi grać.Proste.
21. status Beezqp  29.05.2008 ⌚ 08:06
Lepiej grać większą ilością zakładów. Osobiście wolę mieć szansę 1:100 000 na wygranie 200 000 zł niż 1:200 000 na wygranie 400 000.
22. status hazardowiec  29.05.2008 ⌚ 08:21
Typowy dla graczy błąd w myśleniu.Prawda jest taka,że ilość zawartych zakładów,tylko pozornie zwiększa szanse.Jeśli ktoś myśli,że zawierając dwa zakłady proste,zamiast jednego,jego szanse wzrastają o 100% to jest w grubym błędzie.Otóż jego szanse na trafienie szóstki wzrosną o milionową część procenta,a wynika to z rachunku prawdopodobieństwa.
Zawieranie dużej ilości zakładów z reguły prowadzi do uzależnienia od hazardu,podobnie jak gra na wymyślne drogie systemy.
Każdy matematyk o tym bardzo dobrze wie i z reguły jak gra to małą ilością zakładów.
23. status ~Stefan Penelopa  29.05.2008 ⌚ 23:30
Wydaje mi sie "hazardowiec" iż nie masz do końca racji. Popre po części Bee...
On woli grać na więcej zakładów i również stosuję taki system.
Przecież szansa 1:400 000 czy 1:200 000 to też niewielka różnica i to też iluś tam milonowa roznica.
Kilka razy zagrałem w DL i raz w zyciu trafiłem 3. Olałem to bo szkoda pieniędzy.
Czyli rzuciłem nałóg :)
przyszła pora na ML.
Odpuscilem 10/10 bo to głupiego robota. nie wierze w cuda
Wypadło na 5/5 i po 5 miesiącach trafiłem.
Ale i tak byłem do przodu. Wykupowałem raz w tygodniu losowania na cały tydzień grając stawką 1x.
Potem przyszła progresja i zakłady 2/2 tutaj roznie szło. czasami dwojka ktorą typowałem długo nie szła.
Potem były 2 zakłada 2/2 ze wspólną progresją i tu już znaaaaacznie większe sukcesy.
Czyli mam rozumieć że granie wieszką ilością zakładów jest bezsensowne?
Oczywiscie, celowanie na maksymalną wygraną i wygranie jej jest dla mnie mniej prawdopodobne niż trafienie mnie przez spadający meteoryt , samolot lub jeszcze cos innego.
Jak narazie bilans grania jest dodatni.
Coź, chyba jestem uzależniony :)
Cenię sobie powiedzenie: bierz mośku po troszku.
I zawsze mogę się wycofać bo inwestuje zarobione na ML i betgun kasie. Trudno, jak wtopie to bede na zero.
moze mialem szczescie (a podobno głupi ma zawsze szczeście :D) i udało mi się coś uskubać.
24. status ~Qwsimodo  30.05.2008 ⌚ 07:53
To tylko pozory,ze się jest wygranym,Wygrane typu 5/5 w M.L i 4/5 w Ex.L oraz t.p nie rekompensują nam przegranych w systematycznej grze.To również wynika z rachunku prawdopodobieństwa.Zwrot kosztów to zazwyczaj 20 do 30% włożonych pieniędzy(przy dużym szczęściu.W tych grach na ogół w 99,99% wygrywa organizator.Nawet nie zdajecie sobie sprawy ja są to potężne kwoty.Jak grać to tylko okazjonalnie i za małe stawki.Taka jest prawda,ale każdy bawi się jak umie.
25. status trzeźwy  13.06.2008 ⌚ 21:58
Wygląda na to,że jedyne co udało się do tej pory rządowi Tuska,to zwiększenie wpływów do budżetu z hazardu.
Pewnie Pani Zyta Gilowska jest zadowolona,że ma godnych zastępców,którzy potrafią poprzez propagowanie różnych form hazardu wyciągać od ludzi kasę,mamiąc ich jednocześnie złudnymi szansami na wysokie wygrane.Brawo.
Ciekawe,czy KENO,to kluczowe dzieło do wyciągania kasy od naiwnych,ale myślę,że na tym się nie skończy i jeszcze nas czymś nowym zaskoczą.
26. status ~hardy  20.07.2008 ⌚ 09:46
Wszyscy hazardziści, to "straceńcy", którzy wcześniej czy później padają jako ofiary swego nałogu. Staje się to raczej wcześniej, bo do tego zajęcia dochodzą zwykle używki takie jak papierosy,alkohol,dźiwki, a niekiedy narkortyki, ale to ostatnie raczej rzadziej, bo hazardziście szkoda kasy, na takie przyjemności.
Problem dotyczy wielu ludzi, nawet starszych i doświadczonych, To naprawdę duży problem dla społeczeństwa, ale jak zauważył autor artykułu Pasko, marginalizowany i pozbawiony zainteresowania władz.
27. status kubus22  17.08.2008 ⌚ 19:19
26882. . Nasz totalizator to złodzieje - w WLK Brytanii w kazdej kolektorze jest taka ksiazeczka w ktorej jest podane[do kazdej tamtejszej gry] jaka jest szansa na wygrana-kazdego stopnia. Dodatkowo nie płacisz podatku od wygranej. A nasz totalizator gra z nami nie fair, nie chce nas uswiadamiac jaka mamy szanse na wgrana-czy to jest o.k? A w tamtejszym ML - nazywa sie RAPIDO np. za 1 funta[tyle kosztuje zaklad] grajac na 4liczby za 2 jest 1funt, za 3 placa 8 funtow a za 4z4 - 64funty. A u nas odpowiednio; 2zl,8zl,84zl - tyle ze u nas stawka wynosi 2,50 - czyli trafiajac 4z4 wygrywasz 34-ro krotnosc, a tam za 1 funt 64-ro krotnosc[przy 4z4]. A za 7z7 placa 6400funtow, a u nas 6000zl minus podatek tj.5400zl i to za stawke 2,50zl, a tam za funta, I NIE PLACISZ PODATKU. Wiec powiedzcie mi czemu u nas nie moga podnies stawki, skoro tamtejszy ML-RAPIDO przynosi zyski to nasz tez bedzie przynosil zysk totalizatorowi. Nasz totaliz. w porownaniu z tamtym to jest prawdziwy ZLODZIEJ. Ludzie powinni sie zaczac buntowac, moze bylby jakis efekt.
28. status bolek i lolek  04.09.2008 ⌚ 18:05
kubus22, wszystko,to może i prawda, ale prawdą jest niewątpliwie to, ze tu i tam musisz trafić te liczby.
Ja osobiście mogę zagwarantować,że zapłacę nawet milion złotych podatku, jeśli wygram dwa miliony.
Każdy organizator gier, tak ustanawia zasady czyli reguły (opcje finansowe), aby przynosiły jak największy zysk.
29. status ~malinao  08.04.2009 ⌚ 10:39
hazard to bardzo poważna choroba trzeba dążyć do tego żeby zostały tylko kasyna a nie że wejdzie się do zwykłego sklepu a tam JEDNORęKI BANDYTA dla mnie w tych czasach to jest wykorzystywanie silnej woli ludzi ktuży majom z niom problem
30. status TOTO  05.10.2009 ⌚ 18:24
podwyżki, podwyżki, jak najwięcej od nas zgarnąć kasy
31. status rafsaw30  06.05.2010 ⌚ 16:09
Dokładnie !!!
MIEJSCE NA TWÓJ KOMENTARZ
Komentować mogą jedynie zalogowani użytkownicy. Logowanie jest w prawej kolumnie strony ...
0%


www.multipasko.pl © 2004 - 2024 Regulamin Kontakt Polityka prywatności facebook youtube